7 maj 2017

"Nie ma jej" Joy Fielding


Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 352
Data wydania: 26.04.2017
Kategoria: Thriller



Joy Fielding to autorka mająca na swoim koncie wiele bestsellerowych powieści. Głównie psychologicznych i obyczajowych. W każdej z kilkunastu napisanych przez nią książek, najważniejszą rolę odgrywają kobiety, dla których los nie bywa zbyt łaskawy, i które muszą radzić sobie z jego przeciwnościami.
Powieść "Nie ma jej" nie jest tu wyjątkiem.

Ostatnimi czasy coraz bardziej zaczytuję się w thrillerach. Wciągają mnie, jak gąbka wodę, i wciąż nabieram apetytu na nowe. Dlatego postanowiłam sięgnąć po ten. Jest świeżutki, a z jego autorką nie spotkałam się nigdy wcześniej - tym większa była moja ciekawość.
Opowiada o losach pewnej rodziny mieszkającej w Kalifornii. Jej życie uległo wielkiej zmianie po nieszczęśliwych zdarzeniach podczas pobytu w Meksyku, gdzie Caroline i Hunter wraz ze swoimi dwiema córkami świętowali dziesiątą rocznicę ślubu.




Caroline - żona i matka. Nauczycielka matematyki. Kobieta mocno związana z rodziną. Wychowująca dwie córki Michelle i Samanthę. Za wszelką cenę, nie chce stać się jak jej matka, która przez całe życie faworyzowała tylko jej brata, a ją ciągle pouczała i odtrącała. Kobieta do tej pory żywi urazę do matki i obiecała sobie, że nie będzie taka w stosunku do własnych córek.
Hunter - z pozoru przykładny mąż i ojciec. Zawodowy adwokat, umiejący trzymać nerwy na wodzy i trzeźwo oceniać sytuację. Otaczający się wianuszkiem znajomych, z których duża część, to wzdychające do niego kobiety.
Michelle - dwudziestoletnia, zbuntowana młoda kobieta. Córka Caroline i Huntera, która już od małego potrafiła dać rodzicom popalić. Była tym "gorszym" dzieckiem.
Samantha - młodsza córka. Oczko w głowie Caroline. Zawsze grzeczna, tzw. "złote dziecko". 

Piętnaście lat temu, gdy Samantha ma 2 latka a Michelle 5, z okazji dziesiątej rocznicy ślubu rodziców, rodzina wyjeżdża na kilka dni do luksusowego kurortu w Meksyku. Towarzyszą im znajomi, oraz brat Caroline z żoną. Towarzystwo miło spędza wspólnie czas, rozkoszując się piękną pogodą, i pijąc drinki z palemką nad hotelowym basenem.
Do dzieci przychodzi wynajęta na miejscu opiekunka, więc dorośli mają trochę czasu dla siebie. Na rocznicową kolację umawiają się w hotelowej restauracji znajdującej się tuż pod oknami apartamentu Caroline i Huntera. Pech chce, że w ten wieczór, ktoś nieznajomy odwołuje opiekunkę do dzieci a inne są już zajęte. Hunter wpada na pomysł, aby zejść na kolację, gdy dziewczynki już zasną i co pół godziny sprawdzać, czy wszystko z nimi w porządku. Caroline, choć niechętnie - przystaje na tą propozycję. 

"- Pójdziemy na dół - powtórzył, tym razem nieco głośniej. - Zjemy kolację z przyjaciółmi, i będziemy na zmianę zaglądać do dziewczynek co pół godziny. Co ty na to?
Caroline nie mogła zebrać myśli. Ubodło ją jego swobodne porównanie jej do matki, chociaż całe życie starała się w niczym matki nie przypominać. I nie chciała sprawiać mu przykrości, zwłaszcza że zadał sobie trud, by zaplanować coś szczególnego. Restaurację faktycznie mieli pod nosem. Nie pójdą na długo."

Po powrocie z kolacji zdumieni odkrywają, że ich młodsza córka Samantha - zniknęła. 
Policja wszczyna śledztwo, zaczynają się przesłuchania. Na pewien czas opiekę nad Michelle przejmuje babcia - matka Caroline. Daje małej zainteresowanie i poświęca czas, którego Caroline zawsze swojej starszej córce skąpiła.
Natomiast ślad po Samancie zaginął.
Caroline przechodzi załamanie nerwowe. Prasa i media zgotowały jej istne piekło. Bo która matka zostawia swoje dzieci same i idzie na balangę?
Ma problem ze znalezieniem nowej pracy - jako nauczycielki w szkole, nikt już nie chce jej zatrudnić. Co rusz dzwonią oszuści twierdząc, że widzieli jej córkę lub podając się za nią, próbują wejść do zamożnej rodziny.
Jej mąż Hunter - jak się później okazało - zdradzał ją na każdym kroku. Nawet podczas pamiętnego wieczoru, gdy zaginęła ich córka. 
Po kilku latach od zniknięcia dziecka, biorą rozwód. Caroline zostaje  sama z Michelle, z którą nigdy nie mogła się dogadać. Dziewczyna ma żal do matki, że ta wciąż żyje przeszłością, i że zapomniała, iż ma jeszcze jedną córkę. 

"Caroline zastanawiała się, czy zawsze tak było między nimi. Prawdę mówiąc, Michelle od urodzenia bywała trudna i namolna, cechy, które zniknięcie Samanthy tylko jeszcze nasiliło. A im bardziej matki potrzebowała, tym silniejsza stawała się niechęć Caroline. Im bardziej do niej lgnęła, tym bardziej Caroline się odsuwała. Im bardziej zaś matka się odsuwała, tym silniejsza stawała się uraza Michelle.
...Zdawało się, że po każdym kroku naprzód następowały dwa wstecz."

Pewnego dnia dzwoni telefon. Po drugiej stronie odzywa się dziewczyna, która twierdzi, że może być Samanthą. Ma na imię Lili i jest w wieku 17 lat.
Po krótkim uzasadnieniu swoich podejrzeń, proponuje Caroline zrobienie testów DNA.
Kobieta choć targana wątpliwościami, nie potrafi postąpić inaczej i zgadza się. 
Michelle wpada w szał. Pilnuje matki na każdym kroku i ze wszystkiego zdaje relację swojemu ojcu, który zdążył już założyć nową rodzinę.
Mimo wszelkich starań dziewczyny, aby utrudnić matce kontakt z nieznajomą, dochodzi do spotkania. Kobiety robią testy, aby sprawdzić, czy przypuszczenia dziewczyny podającej się za Samanthę się potwierdzą.

"Nie jesteśmy normalną rodziną od piętnastu lat. I nie możemy nagle zacząć udawać, że taką się staliśmy. Nic z tego, co się wydarzyło, normalne nie jest. I nieważne, co wykażą testy ani jak gorączkowo modlisz się do Boga, który w sposób oczywisty nie istnieje, bo w przeciwnym razie Samantha nigdy by tak nie zniknęła. Nigdy nie będzie normalnie."

Czy Samantha się znajdzie? Co wykażą testy DNA? Ja potoczy się los tej rodziny? Czy tajemnica zniknięcia dziecka wyjdzie na jaw?
Kocham thrillery za ich nieprzewidywalność. Tyle niewiadomych, tyle pytań, a tak proste odpowiedzi. Autorka trzyma czytelnika do samego końca w napięciu i niepewności. Prowadzi go przez kręte drogi niesamowitej historii. Pokazuje, ile taka zwykła kobieta jak Caroline potrafi znieść, ile błędów popełnia na swojej drodze, i jaką cenę za nie płaci. Główna bohaterka wykreowana została na bardzo realistyczną postać. Może z wyjątkiem tego, że matka raczej nie zostawiłaby swoich dzieci samych i nie poszłaby na kolację...chociaż w dzisiejszych czasach wszystkiego można się spodziewać.
Jednak więcej emocji wzbudziła we mnie postać Michelle. Z jednej strony jestem w stanie zrozumieć jej zachowanie, bo przez całe życie próbowała być zauważona przez matkę. Z drugiej, trochę dziwi mnie jej podejście do rodzicielki. Kontroluje ją, zabiera jej telefon, a o każdym kroku matki informuje swojego ojca. Momentami te dwie bohaterki zachowują się, jakby zamieniły się rolami.
Jeżeli chodzi styl pisania autorki, to nie pozostawia on wiele do życzenia. Jedynie przeskakiwanie w czasie, czytamy "dzisiaj" a za chwilę "pięć lat temu", potem "piętnaście lat temu" - może trochę gubić.
Osobiście wolę, kiedy historia przedstawiana jest po kolei. Nie przepadam za takim przeskakiwaniem po kilka lat wstecz. 
Jednak nic nie zmieni faktu, że jest to bardzo dobra książka. Jestem pewna, że każdemu wielbicielowi thrillerów przypadnie ona do gustu.
Ja z ogromną chęcią sięgnę po inne publikacje autorki. 





Źródło: http://cojaczytuje.blogspot.com/2017/05/nie-ma-jej-joy-fielding.html

3 komentarze:

  1. To nie do końca moja tematyka

    OdpowiedzUsuń
  2. Z chęcią przeczytam, uwielbiam thrillery :) Nie wyobrażam sobie co może czuć matka, której dziecko zaginie, podejrzewam, że, z uwagi na temat, w książce jest pełno emocji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię książki o takiej tematyce ale ta jest chyba nie dla mnie :)

    Pozdrawiam Agaa
    http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

© Kordelia| WioskaSzablonów | X | X | X |.